Na styku języka i prawa – część 1. Uwaga na nazwy chronione!

Autor: Małgorzata Gębka-Wolak

Nazwa (marka, znak towarowy) odróżnia dany produkt od wyrobów konkurencji, gwarantuje, że towar będzie miał oczekiwaną przez nabywcę jakość, pełni także funkcję reklamową. Znakiem towarowym może być nie tylko wyraz, ale także rysunek, kompozycja kolorystyczna, forma przestrzenna, w tym forma towaru lub opakowania, melodia bądź inny sygnał dźwiękowy, a nawet smak. Rejestracja w Urzędzie Patentowym RP powoduje, że inne osoby nie mogą znaku legalnie wykorzystywać bez zgody właściciela.

Wulgaryzmu nie zarejestrujesz
Urząd Patentowy RP może odmówić rejestracji znaków, które są sprzeczne
„z porządkiem społecznym lub dobrymi obyczajami” (Prawo własności przemysłowej, art. 131). Z tego powodu nie rejestruje się znaków zawierających słowa wulgarne, z czym należy się w pełni zgodzić. Dokonywane przez urzędników kwalifikowanie słów jako wulgaryzmów bywa jednak dyskusyjne. Za wulgaryzm uznano na przykład synonim domu publicznego w nazwie polskiego zespołu teatralno-kabaretowego „Pożar
w burdelu”, czego konsekwencją była odmowa rejestracji nazwy grupy kabaretowej jako nazwy chronionej. Burdel na pewno nie należy do słów wyszukanych, jednak nie jest słowem nieprzyzwoitym czy grubiańskim. To dosadna nazwa potoczna, a nie wulgarna.

Adidos kontra Adidas
Prawo zabrania posługiwania się nie tylko znakiem identycznym
z zarejestrowanym, ale nawet do niego podobnym. Nieuczciwi producenci jednak na to nie zważają i prześcigają się w wymyślaniu znaków, które konsumentom choć trochę będą się kojarzyły z renomowanymi markami,
a co za tym idzie – skuszą (także atrakcyjną ceną) do kupienia podróbki. Wystarczy zamiana liter i z Adidasa robi się Adidos, z PumyTuna, a z OreoOrito. O pomyłkę nietrudno, gdy podobnym ciągom znaków towarzyszy zbliżona szata graficzna. Trzeba jednak zaznaczyć, że stwierdzenie podobieństwa jest znacznie trudniejsze niż uznanie, że znaki są identyczne. Co więcej, intuicje użytkowników języka nierzadko różnią się od decyzji wydawanych w czasie postępowań sądowych. Sądy bowiem korzystają
z określonej procedury prawnej i oceniając podobieństwo znaków, biorą pod uwagę liczne kryteria pozajęzykowe.

Od znaku towarowego do nazwy gatunkowej
Kilka lat przed II wojną światową Jan Wedel po powrocie z Francji stworzył wyrób, który – jak się okazało po latach – zyskał ogromną popularność nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Była to oblana czekoladą mleczna pianka
o smaku waniliowym. Nowy smakołyk nazwano „Ptasim Mlekiem”. Nazwę tę zastrzeżono jako znak towarowy w 1936 roku.

[zdjęcie z serwisu: http://znakitowarowe-blog.pl/ptasie-mleczko]
[zdjęcie z serwisu: http://znakitowarowe-blog.pl/ptasie-mleczko%5D

Prawna ochrona znaku trwała do 1956 roku. Zakłady Wedla upaństwowiono,
a receptura popularnych słodyczy oraz ich nazwa zostały przejęte przez inne zakłady cukiernicze w Polsce i za granicą. To z kolei przyspieszyło proces przejścia nazwy marki w nazwę pospolitą, odnoszoną do określonego gatunku cukierków. Podobny los spotkał też krówki, raczki i michałki,
a z innych produktów – pampersy i adidasy.

***

Zanim wybierzesz nazwę dla swojej firmy, domeny internetowej lub produktu, który chcesz sprzedawać, sprawdź, czy nazwa ta nie została już zarejestrowana. Bezprawne używane znaków i wprowadzanie na rynek produktów nimi opatrzonych grozi przykrymi konsekwencjami.

Dodaj komentarz